Spis treści

14. Przygody pastora Marienfelda 

Zanim hitlerowscy przywódcy wyruszyli na podbój Europy, postanowili oczyścić  przedpole, zaprowadzając „porządek” we własnym kraju. Chwytliwe hasła ideologii  narodowosocjalistycznej przysparzały im zwolenników nie tylko wśród młodzieży, lecz  także w kręgach ludzi dorosłych, i to nie tylko pośród oportunistów, przywykłych do  posłuchu każdej władzy; również wśród ludzi zastraszonych, ogłupionych i  zdezorientowanych.  Na przeszkodzie systemowi rządów faszystowskich, rozciągających kontrolę nad  wszystkimi dziedzinami życia społecznego i osobistego obywateli, stała postawa  pewnej części duchowieństwa niemieckiego. Rozumiało ono, pod wpływem inspiracji  nauki chrześcijańskiej i własnej wrażliwości moralnej, zgubne założenia polityki  hitlerowskiej.  Tacy duchowni znajdowali się także w powiecie oleckim. Jednym z nich był Werner  Marienfeld, który jesienią 1934 roku przybył do parafii Wieliczki. Marienfeld  urodził się w 1908 roku w powiecie bartoszyckim, gdzie jego ojciec był  nauczycielem. Gimnazjum ukończył w Królewcu, a następnie w latach 1927-1932  studiował teologię na uniwersytecie królewieckim, częściowo także – w Berlinie i  Marburgu. Jesienią 1932 roku złożył egzamin państwowy z teologii przed konsystorzem  w Królewcu, a następnie przez kilka miesięcy sprawował wikariat.  Dwa lata później Werner Marienfeld składa ponownie egzamin przed konsystorzem w  Królewcu, w którym władzę przejęli już duchowni z „Deutschen Christen” (DC) –  dyspozycyjni wobec władz hitlerowskich. Generalny superintendent – teraz jako  „biskup” Kessel – za „odmowę posłuszeństwa” nie udziela młodemu absolwentowi  teologii święceń kapłańskich i wysyła go jako pomocnika kaznodziei (Hilfsprediger)  do Wieliczek.  Przedostatni proboszcz tej parafii, Paul Gottlieb Kelch, autor wydanej monografii  historii parafii Wieliczki, od roku 1928 przebywał już na emeryturze i zamieszkiwał  z żoną i córką w domu parafialnym.  Ponieważ jednak nie znaleziono jeszcze jego następcy, sprawował nadal obowiązki  kościelne aż do maja 1934 roku, a w wolnych chwilach zajmował się pracą w ogrodzie,  gdzie miał pasiekę liczącą sto uli pszczół.  Marienfeld już jako niekonsekrowany pomocnik kaznodziei informuje wiernych parafii  Wieliczki o działalności „Deutsche Christen” (DC) oraz o stanowisku Kościoła  wyznaniowego, głoszącego zasadę: Kościół musi pozostać Kościołem i nie może  zajmować się polityką.  Postawa młodego duchownego sprawiła, że około 90% wiernych parafii opowiedziała się  za dawnym Kościołem wyznaniowym, ale jednocześnie ściągnęła na niego jako  „wichrzyciela państwowego” represje ze strony władz hitlerowskich i hierarchii  Kościoła narodowego.  Do konfliktu włączyło się kierownictwo gestapo z Tylży oraz przedstawiciele  miejscowego duchowieństwa ewangelickiego z superintendentem Willamowskim i  proboszczem Olecka – Wiehle.  Zabroniono mu wygłaszania kazań oraz odprawiania nabożeństw i innych posług  kościelnych w porze wieczorowej; wielokrotnie wzywano na przesłuchania do policji w  Olecku, usiłując zastraszyć i zniechęcić do dalszej pracy duszpasterskiej w duchu  niezależnej nauki Kościoła.  13 sierpnia 1935 roku rozeszła się w Wieliczkach wieść, że przybędzie z Królewca  biskup, żeby „zaprowadzić porządek”. Z okolicznych wsi zebrało się wielu ludzi,  ażeby zobaczyć biskupa, jednakże zawiedli się bardzo, gdyż biskup około godziny 19  przejechał przez wieś, unikając spotkania z wiernymi.  Marienfeld nie chciał opuścić Wieliczek, zwłaszcza że proboszcz z Gołdapi  Hildebrandt powiadomił go, iż rada Kościoła wyznaniowego uznała, że powinien zostać  w swojej parafii. Wsparciem dla niego stała się akcja zbierania podpisów, w której  90% członków gminy opowiedziało się za jego pozostaniem, oraz reakcja wiernych z  innych miejscowości powiatu, jak Barany, Mieruniszki (pastor Zurcher) czy Gąski.  Ostatecznie jednak przybył do Wieliczek kierownik NSDAP w towarzystwie policji z  Olecka i pobili nieustraszonego duchownego, któremu płynęła krew z ust i nosa.  Jednakże w krótkim czasie zgromadzili się ludzie z całej gminy i agenci gestapo  oraz policji musieli się cofnąć do gospody. Wkrótce potem pastor Marienfeld  otrzymał rozkaz tajnej policji państwowej opuszczenia terenu rejencji gąbińskiej.  Władze kościelne wyznaczyły mu nowe miejsce w parafii Peitschendorf w powiecie  mrągowkim. O godzinie szóstej wieczorem na wzgórzu kościelnym zgromadziło się ponad  1000 mieszkańców okolicznych wsi, żeby pożegnać swego duszpasterza. Na jego miejsce  wyznaczono delegowanego przez DC predikanta Friedriszka.  Pobyt Wernera Marienfelda w powiecie mrągowskim nie trwał długo. Na skutek starań  wiernych parafii Wieliczki i Kościoła wyznaniowego landrat powiatowy w Olecku i  policja państwowa musiały zrewidować swoje postanowienia odnośnie do jego osoby. 25  września 1935 roku powrócił on do Wieliczek, gdzie był uroczyście witany przez  rzeszę wiernych i „starego” proboszcza Kelcha. Wśród witających znalazł się także  proboszcz z Mieruniszek, Zurcher, oraz kaznodzieja z Monachium, który pozdrawiał  wracającego pastora „w imieniu swego biskupa Meisera”. Odwołany został przez konsystorz predikant Friedriszik, a 16 stycznia 1936 roku  Marienfeld otrzymał urząd proboszcza, na który został wprowadzony przez  superintendenta Gemmela z Kętrzyna w niedzielę po Wielkanocy 19 kwietnia 1936 roku.  Nie skończyły się jednak na tym jego kłopoty i prześladowania, nieraz jeszcze  leciały szyby z okien domu parafialnego w Wieliczkach. Jesienią 1937 roku pastor  Marienfeld, Zurcher i Ballendath zostali aresztowani i uwięzieni w Olecku, a  następnie w Ełku, gdzie osadzono w tym czasie około stu duchownych z Prus  Wschodnich. Stanowiło to prawie czwartą część duchowieństwa tej prowincji. Wrócił  jednak po dwóch tygodniach do swej parafii, ale został pozbawiony możliwości  sprawowania służby kościelnej.  Nie dano mu też spokoju z chwilą wybuchu wojny. Najpierw włączony został do ekipy  okupacyjnej w Myszyńcu na kurpiowszczyźnie. W maju 1940 roku wysłany został do  Belgii i Francji, skąd powrócił do Prus latem tego roku. Później w randze  podporucznika wysłano go na front wschodni, gdzie w lipcu 1942 roku został ciężko  ranny. Po kilku operacjach zwolniono go jako inwalidę z Wehrmachtu i do czasu  ucieczki w styczniu 1945 roku przebywał w swojej parafii w Wieliczkach. Nie opuścił  jej ani podczas letniej częściowej ewakuacji ludności cywilnej, w czasie której  żona jego z dziećmi wyjechała do Saksonii, ani podczas powszechnej ewakuacji  powiatu w trzeciej dekadzie października 1944 roku.  Kiedy w styczniu 1945 roku Rosjanie rozpoczęli ofensywę zimową, pastor Marienfeld  razem z innymi dostał się w ich ręce i wywieziony został do ciężkich robót za Ural.  W Czelabińsku spędził prawie cztery lata i z końcem 1948 roku zwolniony został z  niewoli. Osiadł w sowieckiej strefie okupacyjnej, z której później utworzono  Niemiecką Republikę Demokratyczną. Pracował w Brandenburgu w parafii pw. św.  Katarzyny, sprawując jednocześnie funkcję powiatowego duszpasterza młodzieży. Ale i  tu nie zaznał spokoju, napotykając na poważne trudności i przeszkody ze strony  działaczy SED i organizacji młodzieżowej FDJ, które dążyły do wychowania  społeczeństwa w duchu światopoglądu marksistowskiego. 

W marcu 1953 roku np.  usunięto ze średniej szkoły w tym mieście siedemdziesięciu uczniów za to, że  angażowali się w życie religijne swojej parafii. Jednak pastor Marienfeld nie  zrażał się tymi szykanami, ponieważ miał pod tym względem duże doświadczenie z  pracy w dawnym powiecie oleckim.  Gorzej już było w czerwcu 1953 roku, kiedy Rosjanie stłumili powstanie ludności  niemieckiej i wiele osób zostało aresztowanych. Los ten czekał także duszpasterza  miejscowej młodzieży, ale ostrzeżony w porę zdołał zbiec do Berlina Zachodniego. Od  stycznia 1954 roku objął parafię w Dortmundzie-Marten, a w roku 1973 przeszedł na  emeryturę.  Jest rzeczą znamienną, że ten były proboszcz parafii ewangelickiej w Wieliczkach  także tam – w Niemczech zachodnich – podtrzymywał kontakty ze swoimi wiernymi,  którzy w trudnych latach prześladowań hitlerowskich okazywali mu nie tylko dużo  serca, lecz także czynnego wsparcia.  Te uczucia przywiązania i serdecznej przyjaźni zachowali oni dla swego duszpasterza  także w latach powojennych.  Jednak nie tylko pastor Marienfeld i jego dawni parafianie znaleźli się po wojnie w  Niemczech. Ich los podzielił większy z dwóch dzwonów kościelnych z Wieliczek, który  w 1943 zabrano dla potrzeb przemysłu zbrojeniowego. Zawisł on w parafii Wedel pod  Hamburgiem i nie wrócił już do swej parafii na Mazurach, gdzie jego głos  rozbrzmiewał przez długie lata.

Widoki znad Legi Ryszard Demby Olecko 2002

Następna strona

Spis treści Następna strona

Ustaw parametry drukarki. Wydrukuj tę stronę

J. Kunicki www.olecko.pl Ostatnia zmiana: 29 stycznia, 2004

Do początku strony